Czy w Ewangelii wg św. Łukasza można znaleźć inspirację dla głębszego przeżywania niedzielnego zgromadzenia eucharystycznego? Spróbujmy odczytać pod tym kątem słynną perykopę o uczniach idących do Emmaus.
Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało. Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli.
Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. (Łk 24,13-35)
Czy w Ewangelii wg św. Łukasza można znaleźć inspirację dla głębszego przeżywania niedzielnego zgromadzenia eucharystycznego? Próbując odczytać pod tym kątem słynną perykopę o uczniach idących do Emmaus (Łk 24,13-35), popatrzmy najpierw na jej bohaterów oraz na czas i miejsce akcji.
Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało. Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli.
Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. (Łk 24,13-35)
Czy w Ewangelii wg św. Łukasza można znaleźć inspirację dla głębszego przeżywania niedzielnego zgromadzenia eucharystycznego? Próbując odczytać pod tym kątem słynną perykopę o uczniach idących do Emmaus (Łk 24,13-35), popatrzmy najpierw na jej bohaterów oraz na czas i miejsce akcji.
Jeden z dwóch uczniów, to Kleofas, mąż Marii, kuzynki Jezusa, która razem z Matką Pana stała pod Jego krzyżem (J 19,25). Był to więc ktoś bardzo bliski Jezusowi, związany z Nim nie tylko przez uczniostwo, ale i więzy rodzinne. Drugi uczeń jest bezimienny, a fakt ten jest zaproszeniem dla czytelnika Ewangelii, by w tej anonimowej postaci zobaczyć samego siebie, niejako podpisać ją swoim imieniem. W ten sposób natchniony tekst, odczytywany z wiarą, przeistoczy się dla czytającego w wydarzenie, w którym będzie osobiście uczestniczył. Będzie mógł przeżyć spotkanie ze Zmartwychwstałym.
Czas wydarzenia, to pierwszy dzień po szabacie, dzień Pański, jaśniejący blaskiem Jezusowego zwycięstwa nad śmiercią. To w tym dniu Zbawiciel zniweczył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię (2Tm 1,10). Ale w sercach i umysłach obu uczniów panuje jeszcze ciemność i strach.
Kleofas i jego towarzysz odchodzą, a właściwie uciekają z Jeruzalem, ponieważ są przerażeni tym, co się tam wydarzyło. Są również głęboko rozczarowani. Kim?
- Jezusem, który pozwolił się ukrzyżować jak niewolnik, a przecież to On właśnie miał wyzwolić Izraela;
- swoimi przywódcami, którzy byli najwyższymi duchowymi autorytetami wśród Żydów, a przecież to właśnie oni potępili Go, wydali na śmierć i ukrzyżowali;
- samymi sobą, ponieważ „zainwestowali” w Jezusa całe swoje życie i wiązali z Nim marzenia o wolnym Izraelu (a myśmy się spodziewali...).
Rezultatem tego miażdżącego doświadczenia, którego nie potrafią pojąć ani zaakceptować, jest decyzja opuszczenia Jeruzalem, gdzie dosłownie zostały pokrzyżowane i pogrzebane ich nadzieje i plany. A przecież to właśnie Jeruzalem było - zgodnie z wolą Ojca - celem ziemskiej drogi Jezusa, a po Jego zmartwychwstaniu – punktem wyjścia dla misji uczniów (por. 9,51; 18,31; 24,46-49). Ci dwaj wędrowali więc w kierunku przeciwnym, niż wskazany przez Mistrza. Po prostu zeszli z Jego drogi, przestali być Jego uczniami. Zmierzając do Emmaus, w stronę zachodzącego słońca, pogrążali się coraz bardziej w kryzysie wiary, w duchowych ciemnościach.
A jednak Jezus nie zostawia ich samych. Ta ciemność staje się miejscem olśniewającej chrystofanii – objawienia chwały Zmartwychwstałego. On powraca z otchłani by zajaśnieć wszystkim siedzącym w ciemnościach i cieniu śmierci (por. 1,79)!
Spróbujmy prześledzić drogę nawrócenia uczniów od zwątpienia i niewiary do duchowego zmartwychwstania, poprzez dialog z Jezusem i stopniowe rozpoznawanie Go obecnego w słowach Pisma i łamaniu chleba oraz we własnej historii.
- Jezusem, który pozwolił się ukrzyżować jak niewolnik, a przecież to On właśnie miał wyzwolić Izraela;
- swoimi przywódcami, którzy byli najwyższymi duchowymi autorytetami wśród Żydów, a przecież to właśnie oni potępili Go, wydali na śmierć i ukrzyżowali;
- samymi sobą, ponieważ „zainwestowali” w Jezusa całe swoje życie i wiązali z Nim marzenia o wolnym Izraelu (a myśmy się spodziewali...).
Rezultatem tego miażdżącego doświadczenia, którego nie potrafią pojąć ani zaakceptować, jest decyzja opuszczenia Jeruzalem, gdzie dosłownie zostały pokrzyżowane i pogrzebane ich nadzieje i plany. A przecież to właśnie Jeruzalem było - zgodnie z wolą Ojca - celem ziemskiej drogi Jezusa, a po Jego zmartwychwstaniu – punktem wyjścia dla misji uczniów (por. 9,51; 18,31; 24,46-49). Ci dwaj wędrowali więc w kierunku przeciwnym, niż wskazany przez Mistrza. Po prostu zeszli z Jego drogi, przestali być Jego uczniami. Zmierzając do Emmaus, w stronę zachodzącego słońca, pogrążali się coraz bardziej w kryzysie wiary, w duchowych ciemnościach.
A jednak Jezus nie zostawia ich samych. Ta ciemność staje się miejscem olśniewającej chrystofanii – objawienia chwały Zmartwychwstałego. On powraca z otchłani by zajaśnieć wszystkim siedzącym w ciemnościach i cieniu śmierci (por. 1,79)!
Spróbujmy prześledzić drogę nawrócenia uczniów od zwątpienia i niewiary do duchowego zmartwychwstania, poprzez dialog z Jezusem i stopniowe rozpoznawanie Go obecnego w słowach Pisma i łamaniu chleba oraz we własnej historii.
1. Są dwaj razem i rozmawiają o Jezusie, a więc są wspólnotą, która – zgodnie z obietnicą Pana niejako przyciąga Jego obecność (por. Mt 18,20); Jezus zjawia się przy nich, choć jeszcze nie są w stanie Go rozpoznać. Zły zasłania im oczy (dosł. trzyma na uwięzi).
2. Rozmawiają ze sobą szczerze o tym, co naprawdę czują i myślą (gr. homilein). Nie kryją smutku, frustracji i przerażenia (ww. 17.21.22). Tragedia Judasza uczy, że kryzys przeżywany w samotności może zabić! (por. Mt 27,3-5) Każdy uczeń Jezusa potrzebuje swojego Kleofasa, towarzysza drogi, z którym może szczerze rozmawiać o bolesnych rzeczach.
3. Jezus niepostrzeżenie wkracza w ten dialog, stawiając im kilka pytań. Pytania te zatrzymują uczniów w duchowej ucieczce w ciemność (por. w. 17) i to jest punkt zwrotny w ich drodze. Opowiadając o swoich rozczarowaniach jeszcze Go nie widzą, a już z Nim rozmawiają. Choć po tym momencie zatrzymania dalej podążają w stronę Emmaus, na zachód od Jeruzalem, to w duchowym sensie – zaczynają od tej chwili zbliżać się do Zmartwychwstałego, który jest światłem ich życia, wschodzącym Słońcem (Łk 1,78).
4. Jezus odpowiada szczerością na szczerość i bez ogródek pokazuje im, że nie mają wiary w to, co pisali prorocy i co mówił On sam (dosł.: o, głupi, jak ociężałe są wasze serca...). Pomaga im zobaczyć, że to ich ludzkie projekty i ambicje legły w gruzach (por. 24,21; Dz 1,6), natomiast Boży plan pokonania zła u jego korzenia wypełnił się w sposób wspaniały: w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom (Łk 24,47). Boże zamiary nieskończenie przewyższały ich oczekiwania związane z Jezusem, a bolesne zderzenie z Krzyżem było konieczne dla ich nawrócenia. Co by było, gdyby Jezus stał się wykonawcą ich marzeń o politycznym wyzwoleniu Żydów, a nie spełnił woli Ojca?! Bóg dopuścił śmierć ich ludzkich nadziei, aby stali się zdolni pojąć i przyjąć Boży plan na swoje życie!
5. Jezus otwiera im Pisma (w. 32), które od Mojżesza aż po ostatniego z proroków mówią o Nim i tylko w spotkaniu z Nim stają się w pełni zrozumiałe. Pod wpływem tej Jezusowej „egzegezy” Pism ich serca zaczynają płonąć, niczym krzew Boga na Horebie (Wj 3,2). Objawia się im Boża Chwała!
6. Dialog z Jezusem doprowadza ich do decyzji zaproszenia Go, by pozostał z nimi. Nie chcą dłużej pozostawać sami, w ciemności. Wręcz przymuszają Go, by pozostał, jak Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami: znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę, aż go wprowadzę do domu mej matki, do komnaty mej rodzicielki. (Pnp 3,4). Jezus nigdy nie odmawia takiemu zaproszeniu; wręcz przeciwnie, na to właśnie wydaje się czekać: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną (por. Ap 3,20).
7. Jezus błogosławi Ojca w wydarzeniach, które im samym wydawały się pomyłką Opatrzności i czarną dziurą w ich życiorysie. Błogosławieństwo chleba to nic innego, jak uwielbienie Boga obecnego w historii, również w tych wydarzeniach, których dotąd nie byli w stanie zrozumieć i zaakceptować, a które teraz w świetle Jezusa jawią się im jako objawienie Jego chwały. Jezusowy gest łamania chleba otwiera im oczy na Jego obecność: dzięki temu wreszcie rozpoznają Go! Zniknięcie Jezusa (gr. áfantos – dosł. stał się niewidzialny) nie oznacza bynajmniej Jego nieobecności, ale obecność uwewnętrznioną, znacznie głębszą i bardziej intensywną. Już nie z nimi, ale w nich!
4. Jezus odpowiada szczerością na szczerość i bez ogródek pokazuje im, że nie mają wiary w to, co pisali prorocy i co mówił On sam (dosł.: o, głupi, jak ociężałe są wasze serca...). Pomaga im zobaczyć, że to ich ludzkie projekty i ambicje legły w gruzach (por. 24,21; Dz 1,6), natomiast Boży plan pokonania zła u jego korzenia wypełnił się w sposób wspaniały: w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom (Łk 24,47). Boże zamiary nieskończenie przewyższały ich oczekiwania związane z Jezusem, a bolesne zderzenie z Krzyżem było konieczne dla ich nawrócenia. Co by było, gdyby Jezus stał się wykonawcą ich marzeń o politycznym wyzwoleniu Żydów, a nie spełnił woli Ojca?! Bóg dopuścił śmierć ich ludzkich nadziei, aby stali się zdolni pojąć i przyjąć Boży plan na swoje życie!
5. Jezus otwiera im Pisma (w. 32), które od Mojżesza aż po ostatniego z proroków mówią o Nim i tylko w spotkaniu z Nim stają się w pełni zrozumiałe. Pod wpływem tej Jezusowej „egzegezy” Pism ich serca zaczynają płonąć, niczym krzew Boga na Horebie (Wj 3,2). Objawia się im Boża Chwała!
6. Dialog z Jezusem doprowadza ich do decyzji zaproszenia Go, by pozostał z nimi. Nie chcą dłużej pozostawać sami, w ciemności. Wręcz przymuszają Go, by pozostał, jak Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami: znalazłam umiłowanego mej duszy, pochwyciłam go i nie puszczę, aż go wprowadzę do domu mej matki, do komnaty mej rodzicielki. (Pnp 3,4). Jezus nigdy nie odmawia takiemu zaproszeniu; wręcz przeciwnie, na to właśnie wydaje się czekać: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną (por. Ap 3,20).
7. Jezus błogosławi Ojca w wydarzeniach, które im samym wydawały się pomyłką Opatrzności i czarną dziurą w ich życiorysie. Błogosławieństwo chleba to nic innego, jak uwielbienie Boga obecnego w historii, również w tych wydarzeniach, których dotąd nie byli w stanie zrozumieć i zaakceptować, a które teraz w świetle Jezusa jawią się im jako objawienie Jego chwały. Jezusowy gest łamania chleba otwiera im oczy na Jego obecność: dzięki temu wreszcie rozpoznają Go! Zniknięcie Jezusa (gr. áfantos – dosł. stał się niewidzialny) nie oznacza bynajmniej Jego nieobecności, ale obecność uwewnętrznioną, znacznie głębszą i bardziej intensywną. Już nie z nimi, ale w nich!
8. Ich powstanie z miejsca (gr. anástasis) i powrót do Jeruzalem, do Piotra i wspólnoty uczniów, to prawdziwe duchowe zmartwychwstanie. Są przemienieni, na nowo zdolni do życia we wspólnocie i do składania świadectwa o Jezusie żyjącym: w Jerozolimie i w Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi (Dz 1,8).
EMAUS |
Dwaj uczniowie opowiadają o swoim odrodzeniu i uzdrowieniu z duchowego paraliżu. Łamanie chleba przeżyte z Jezusem staje się dla nich misją, którą podejmują niezwłocznie, w tej samej godzinie (w. 33). Stają się podobni do Dziewicy Maryi, która niosąc w sobie Jezusa idzie z pośpiechem i radością do Elżbiety i Zachariasza, gdzie nastąpi wymiana daru duchowego (por. Rz 1,11n): uwielbienie Boga, doświadczenie obecności Zbawiciela i udzielanie się Ducha Świętego (por. Łk 1,39nn). Oni również niosą w sobie Zbawiciela i to przynagla ich, by zanieść Go braciom (2Kor 5,14). Swoje doświadczenie zanoszą jako dar Piotrowi i całej wspólnocie, nie traktują tego przeżycia jako swojej prywatnej własności. Wzajemne świadectwo wiary tworzy między jednymi i drugimi głęboką więź komunii w Jezusie, buduje żywy Kościół.
Podsumowując naszą medytację spróbujmy popatrzeć w świetle tej perykopy na nasze przeżywanie mszy świętej, by dostrzec istotne elementy opisanej tu drogi uczniów w niedzielnej liturgii.
a. Jezus Zmartwychwstały objawia się swoim uczniom i uczennicom w niedzielę, w dzień zmartwychwstania, co podkreślają wszyscy Ewangeliści (Mt 28,1.9; Mk 16,9; Łk 24,1.13; J 20,1.19.26). Jest to uprzywilejowany czas, w którym Pan objawia się swojemu Kościołowi (Ap 1,10), dlatego w tym właśnie dniu wierzący gromadzą się na słuchanie Ewangelii i Łamanie Chleba (Dz 20,7). W szabat Paweł i inni Apostołowie chodzą do synagog, by ewangelizować Żydów, a na Eucharystii spotykają się po domach w dniu następnym.
b. Akt pokuty na progu liturgii mszalnej stawia nas przed Jezusem, byśmy mogli odpowiedzieć Mu na pytanie: z czym przychodzicie? co przeżywacie? co was męczy? Jest to moment, by wszelkie troski przerzucić na Niego, bo Jemu zależy na nas (1P 5,7). Czasem idąc na niedzielną mszę świętą trzeba wcześniej przeprowadzić szczerą rozmowę i pojednać się z kimś z bliskich; niekiedy musi ona odbyć się w formie sakramentalnej spowiedzi.
c. W liturgii słowa nasze oczekiwania i plany zostają skonfrontowane z Bożymi planami, skłaniając nas niejednokrotnie zmiany sposobu myślenia, czyli do nawrócenia. Niezbędne jest tu nadprzyrodzone światło promieniujące z Pism. Pismo święte w czasie liturgii otwiera i wyjaśnia nam sam Chrystus. On jest obecny w swoim Słowie, albowiem gdy w Kościele czyta się Pismo święte, wówczas On sam mówi (Vat. II, Sacrosanctum Concilium, 7). Chodzi o to, by nie przesypiać tych niezmiernie ważnych momentów, lecz pozwalać Jezusowi przemieniać nasze myślenie i rozpalać serca.
d. Owocem liturgii słowa jest zaproszenie Jezusa, by przez wiarę zamieszkał w naszych sercach (Ef 3,17). Mszalne Wyznanie wiary to w pewnym sensie takie właśnie zaproszenie: zostań z nami...
e. Offertorium czyli błogosławieństwo chleba i wina to wyznawanie razem z Jezusem, że w naszej osobistej historii – w jej tajemnicach zarówno radosnych, jak i bolesnych – jest obecny i działa Ojciec, i że wszystko, co pochodzi z Jego ręki, jest dobre. To akt uwielbienia Boga za Jego plan realizujący się w naszym życiu.
f. Przeistoczenie i łamanie Chleba eucharystycznego to kulminacja objawienia Zmartwychwstałego Pana: On otwiera nasze oczy i pozwala się kontemplować nie tylko w blasku Pism i w Komunii świętej, lecz także w wydarzeniach naszego życia. Jego obecność staje się wewnętrznym ogniem, źródłem mocy i radości. Możemy zawołać razem z umiłowanym Uczniem: to Pan jest! (J 21,7).
g. Przynaglenie do powrotu do Jeruzalem i do świadectwa o spotkaniu ze Zmartwychwstałym odpowiada w liturgii końcowemu rozesłaniu: ite, missa est! Nieprzypadkowa jest tu gra słów: missa – missio. Wezwanie to znaczy nie tylko: idźcie, ofiara spełniona, ale również: idźcie na misję! Oto Duch Święty zstąpił na was, otrzymaliście właśnie Jego moc, bądźcie moimi świadkami! (por. Dz 1,7) Ten powrót na drogę wiary i czynnego świadectwa staje się możliwy, przeżyjemy autentyczne spotkanie z Jezusem.
Tak przeżywana niedzielna Eucharystia jest wprost niezbędna dla zachowania żywej wiary. Tomasz, jeden z Dwunastu, jeden tylko raz opuścił spotkanie z Jezusem we wspólnocie uczniów, w dzień Zmartwychwstania, i już ta jedna nieobecność wystarczyła, żeby zaczął mieć problemy z wiarą. Dlatego Autor natchniony wzywa wierzących: nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień (Hbr 10,25).
e. Offertorium czyli błogosławieństwo chleba i wina to wyznawanie razem z Jezusem, że w naszej osobistej historii – w jej tajemnicach zarówno radosnych, jak i bolesnych – jest obecny i działa Ojciec, i że wszystko, co pochodzi z Jego ręki, jest dobre. To akt uwielbienia Boga za Jego plan realizujący się w naszym życiu.
f. Przeistoczenie i łamanie Chleba eucharystycznego to kulminacja objawienia Zmartwychwstałego Pana: On otwiera nasze oczy i pozwala się kontemplować nie tylko w blasku Pism i w Komunii świętej, lecz także w wydarzeniach naszego życia. Jego obecność staje się wewnętrznym ogniem, źródłem mocy i radości. Możemy zawołać razem z umiłowanym Uczniem: to Pan jest! (J 21,7).
g. Przynaglenie do powrotu do Jeruzalem i do świadectwa o spotkaniu ze Zmartwychwstałym odpowiada w liturgii końcowemu rozesłaniu: ite, missa est! Nieprzypadkowa jest tu gra słów: missa – missio. Wezwanie to znaczy nie tylko: idźcie, ofiara spełniona, ale również: idźcie na misję! Oto Duch Święty zstąpił na was, otrzymaliście właśnie Jego moc, bądźcie moimi świadkami! (por. Dz 1,7) Ten powrót na drogę wiary i czynnego świadectwa staje się możliwy, przeżyjemy autentyczne spotkanie z Jezusem.
Tak przeżywana niedzielna Eucharystia jest wprost niezbędna dla zachowania żywej wiary. Tomasz, jeden z Dwunastu, jeden tylko raz opuścił spotkanie z Jezusem we wspólnocie uczniów, w dzień Zmartwychwstania, i już ta jedna nieobecność wystarczyła, żeby zaczął mieć problemy z wiarą. Dlatego Autor natchniony wzywa wierzących: nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień (Hbr 10,25).
Artykuł ukazał się w: Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym, 1(94)/2008
Autor ks. Józef Maciąg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz