W katechizmie kościoła katolickiego czytamy: „Człowiek żyje na świecie, aby Boga poznać, umiłować i służyć Mu”. Zatrzymajmy się przy ostatnich słowach.
Żyjemy na świecie po to, by służyć Bogu. Słowa „służyć Bogu” mogą być rozumiane dwojako. Najpierw można się w nich dopatrywać wskazania obowiązku, to znaczy, że obowiązkiem człowieka jest służyć Bogu. W słowach tych wskazuje się więc na to, co być powinno, chociaż nie zawsze tak jest. Człowiek winien tak żyć, aby jego życie mogło być uznane za służbę Bogu. Bogu trzeba służyć, a nie mamonie. Są tacy, którzy nie służą Bogu i ci mijają się z celem swego życia.
Można jednak te same słowa rozumieć inaczej: nie tylko jako określone powinności, lecz jako opis tego, co jest. Każdy człowiek służy Bogu, czy o tym wie, czy nie wie, czy chce tego, czy nie. Stworzono człowieka, by służył, dano mu w tym celu jego czas i jego przestrzeń, w tym też celu włączono go w historię innych ludzi. Człowiek spełnia swe zadania nawet wtedy, gdy o tym nie wie, bowiem rządzi nim mądrość, która przewyższa jego mądrość. Które rozumienie jest bliższe prawdy? Wydaje się, że i jedno, i drugie. Służyć Bogu…
Tak, to prawda, zawsze służy się jakoś Bogu.
Nawet wtedy, gdy się o tym nie wie. Niemniej człowiek jest istotą rozumną, potrzeba więc, by nie tylko coś robił, ale wiedział, co robi. Gdy wie, może robić lepiej, bardziej z sensem, bardziej po ludzku. Wtedy jego obiektywna służba Bogu stanie się służbą jawną, odsłoniętą, widoczną dla niego i innych.
„Służba” – to piękne słowo. Słowo pełne godności. Kojarzy się nam z człowiekiem, który stoi na straży. Człowiekowi takiemu pokazano pewną przestrzeń, w którą ma się on wpatrywać, pokazano mu także skarb, którego ma bronić. Obok niego, za nim i nad nim postawiono innych ludzi, mających razem z nim bronić skarbu. Jego życie zostało włączone w ogólny plan. W ramach tego planu rysuje się nawet możliwość najwyższej ofiary. Służba zawsze była i jest jakąś ofiarą. Im zaszczytniejsza służba, tym możliwość większej ofiary.
Człowiek stojący na straży nie zna wszystkich szczegółów planu, któremu służy. Nie zawsze umie powiedzieć, dlaczego jest tu, a nie tam, dlaczego z tymi, a nie innymi ludźmi, dlaczego trzeba robić to, a nie tamto. Integralną część wszelkiej służby stanowi jakaś tajemnica. Z niej bierze się wiara, z niej płynie zaufanie. Kto służy, ten wierzy i ufa.
Obraz człowieka postawionego na straży jest obrazem każdego z nas. Każdemu z nas dano jakąś przestrzeń. W niej mamy się poruszać i w nią mamy się wpatrywać. W przestrzeni tej przydzielono nam ludzi, a także nadano nas ludziom. Wyznaczono nam skarb i obowiązek, wyznaczono miarę miłości, jaką musimy dać ludziom i miarę cierpliwości, z jaką trzeba nam znosić głupotę innych. Cokolwiek robimy i czegokolwiek nie robimy, zawsze jakoś służymy.
Nasza ofiara jest częścią naszej służby.
Także nasza niewiedza. Także nasze cierpienie.
Nie zawsze wiemy, dlaczego tak, a nie inaczej, dlaczego z tym, a nie innymi ludźmi, nie wiemy, po co ten ból i po co ta ofiara. Pytamy: dlaczego akurat ja? Ale to zapytywanie to też część naszej służby. Pytania takie rodzą w nas naszą odwagę bycia. Służba – to najwłaściwszy przejaw ludzkiej odwagi bycia. Służymy, bo mamy odwagę być. Mamy odwagę być, więc służymy. Kto służy Bogu, ten osiąga swój cel. Ale musi służyć świadomie, jak człowiek. Człowiek żyje, aby służyć Bogu. Służymy Bogu, który jest ponad nami, abyśmy nie potrzebowali służyć siłom, jakie są pod nami.
I właśnie dlatego człowiek nie powinien skarżyć się na spełnianą służbę. Skarga – to grzech: grzech tych, co wprawdzie czują, że służą, ale nie czują tego dokładnie. Gdyby dokładnie wiedzieli, że służą, to byliby szczęśliwi. Gdyby całkiem dokładnie wiedzieli, że nie służą, to by się też nie skarżyli, bo nie byłoby komu się skarżyć. Kto się skarży, ten służy i nie służy zarazem. Dlatego skarga stanowi grzech tych, co służą: grzech postawionych na straży.
Zamiast skargi istnieje modlitwa.
Modlitwa stojących na straży jest najpierw modlitwą dziękczynną. Dobrze stać na straży skarbu większego niż człowiek. Jest to także modlitwa prośby: o lepsze widzenie skarbu, dokładniejsze widzenie przestrzeni, o głębsze rozumienie ludzi i o bardziej zdecydowany wybór miejsca, na którym się służy
(fragment pochodzi z książki "Wiara ludzi wolnych" księdza Józefa Tischnera wydanej przez wydawnictwo WAM w 2021 roku)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz