Nie był to zbiór kanonizowany i nie wszyscy Żydzi przyjmowali wszystkie pisma, ale różnice między poszczególnymi szkołami rabinackimi nie były zbyt duże. Chrześcijanie odziedziczyli te Pisma i nadal traktowali je z najwyższym szacunkiem jako Słowo Boże. Zmienił się jednak sposób interpretacji, gdyż chrześcijanie uwierzyli, że Jezus Chrystus jest Słowem, które stało się człowiekiem, tak więc wraz ze wzrostem rozumienia tej prawdy wiary coraz śmielej tłumaczono Pisma przez pryzmat osoby Jezusa, rozmijając się z tradycyjną interpretacją Żydów.
W Palestynie Pismo czytano w synagogach po hebrajsku, a jako że nikt już tym językiem na co dzień nie mówił, gdyż w całej Palestynie i Syrii używano języka aramejskiego, w synagogach ktoś musiał tłumaczyć czytany fragment.
Gdy nauczanie apostołów zaczęło się rozprzestrzeniać po świecie, tekst hebrajski przestawał być użyteczny, gdyż językiem powszechnie używanym, tak zwaną koine, była greka. W tym miejscu musimy poświęcić trochę uwagi Żydom mieszkającym w diasporze, rozproszonym po całym ówczesnym świecie, oderwanym od swojej ziemi i języka hebrajskiego czy aramejskiego.
Na szczególną uwagę zasługują Żydzi mieszkający w Aleksandrii, „przy Egipcie”, jak ówcześnie mówiono. Byli tam grupą etniczną dobrze zorganizowaną i cieszącą się autonomią prawną, mieli własne szkoły, synagogi i uczonych. Przede wszystkim zaś mieli Pismo Święte przetłumaczone na język grecki i uważali je za równie natchnione Duchem Bożym jak tekst hebrajski. To ich przekonanie podbudowywała legenda o cudownym wręcz początku tego tekstu. Według legendy król Ptolomeusz II Filadelf – panujący w Egipcie w latach 283–246 p.n.e. – miał zaprosić tłumaczy z Jerozolimy, by dla jego biblioteki przełożyli święte Pisma żydowskie.
Arcykapłan miał przysłać siedemdziesięciu dwóch tłumaczy (z czasem liczbę zaokrąglono do 70), którzy w siedemdziesiąt dwa dni w odrębnych pomieszczeniach dokonali przekładu. Porównanie poszczególnych wersji wykazało, że wszystkie były identyczne, co w oczywisty sposób świadczyło o boskiej asystencji przy pracy tłumaczy i upoważniało Żydów aleksandryjskich do używania tego tekstu w synagogach. Ze względu na legendę o siedemdziesięciu dwóch, lub siedemdziesięciu, tłumaczach nazywa się ten tekst Septuagintą i oznacza łacińską liczbą LXX.
Legenda legendą, ale faktem jest, że rzeczywiście Żydzi sporządzili sobie takie tłumaczenie, które rozpowszechniło się w całym ówczesnym świecie i również przejęli je chrześcijanie. Ta właśnie wersja stała się oficjalnym tekstem świętym Kościoła i pozostała do dziś tekstem liturgicznym w Kościele prawosławnym. Na Zachodzie w II wieku przełożono ją na łacinę, a na przełomie IV i V wieku zastąpiono tłumaczeniem św. Hieronima dokonanym z języka hebrajskiego, zwanym później Wulgatą z uwagi na powszechność stosowania.
Dotyczy to oczywiście tylko Starego Testamentu, gdyż Nowy napisany został od początku po grecku i jest w całym chrześcijaństwie ten sam.
Ten Nowy Testament tworzył się przez wiele dziesięcioleci. Z różnych świadectw wiemy, że chrześcijanie w trakcie Eucharystii czytali fragmenty Biblii, czyli Starego Testamentu, oraz pisma apostolskie. Te zaś tworzyły się na bieżąco i w odpisach krążyły od wspólnoty do wspólnoty. Powstawały też różne ewangelie, będące początkowo podręcznikami do nauczania katechumenów. Znamy obecnie ponad trzydzieści różnych tekstów ewangelii oraz mnóstwo listów apostolskich i apokalips przypisywanych różnym apostołom. Dopiero wymiana doświadczeń i korespondencji pomiędzy Kościołami lokalnymi doprowadziła do wyłonienia się kanonu tekstów, które można czytać oficjalnie w kościele, w odróżnieniu od innych, które w kościele należało trzymać, że tak powiem, pod ławką, schowane na czas liturgii.
Nazywano je apokryfami, jako że ‘schować’ to po grecku ἀποκρύπτω (apokrypto). Zachowało się wiele spisów ksiąg, jakie Kościoły zrównywały w godności z księgami biblijnymi, z których najstarszy datowany jest na rok 170 (tak zwany Fragment Muratoriego), kilka odnotowuje Euzebiusz z Cezarei (ok. 265–339) w Historii kościelnej napisanej krótko po 313 roku. Warto przytoczyć fragment tej książki, by zdać sobie sprawę ze złożoności podejścia do kanonu:
Powszechnie uznane księgi święte i pisma wątpliwe
[1] Nasze opowiadanie doszło do tego miejsca, że można już zebrać w jedną całość pisma Nowego Testamentu, o których była mowa. Na początku trzeba umieścić świętą czwórkę Ewangelii, po której następuje księga Dziejów Apostolskich.
[2] Po niej trzeba wymienić Listy Pawła, następnie tak zwany Pierwszy List Jana i podobnie Pierwszy List Piotra; jeśli ktoś uzna to za słuszne, można także dołączyć Apokalipsę Jana; w stosownym czasie przedstawimy opinie na jej temat
[3] To są księgi powszechnie uznane. Zaś do wątpliwych, chociaż przez wielu uznawanych, należą: tak zwany List Jakuba, Judy, Drugi List Piotra oraz Drugi i Trzeci List przypisywany Janowi, Ewangeliście albo innemu o tym samym imieniu.
[4] Do nieautentycznych należy zaliczyć: Dzieje Pawła, pismo pod tytułem Pasterz, Apokalipsę Piotra, tak zwany List Barnaby, pismo zwane Nauki [Didache] Apostołów oraz, jak powiedziałem, jeśli ktoś uważa to za słuszne – Apokalipsę Jana. Są bowiem tacy, którzy ją odrzucają, inni zaś umieszczają ją wśród pism powszechnie uznanych.
[5] Do tego samego rodzaju ksiąg niektórzy zaliczają jeszcze Ewangelię według Hebrajczyków, która jest popularna przede wszystkim wśród chrześcijan pochodzenia żydowskiego. Wszystkie te pisma powinny być uznane za wątpliwe.
[6] Ich spis należało koniecznie ustalić, by odróżnić pisma, które tradycja kościelna uważa za prawdziwe, autentyczne i uznane, od innych, które nie należą do Testamentu i są wątpliwe, jednak pisarze kościelni w dużej mierze je uznają. W ten sposób będzie można odróżnić te pisma od innych, które podsuwają heretycy pod imieniem apostołów. Należą do nich np. Ewangelie Piotra, Tomasza, Macieja i jeszcze kilku innych oraz Dzieje Andrzeja, Jana i innych apostołów. Nigdy żaden człowiek w tradycji kościelnej nie uznał tych pism za godne wspomnienia.
[7] Ponadto ich styl odbiega od zwykłego stylu apostołów, a wypowiadane w nich myśli i zasady do tego stopnia różnią się od rzeczywistej prawowierności, że wyraźnie zdradzają, iż są sfałszowanymi wytworami heretyków. Toteż nie powinno się ich nawet zaliczać do pism nieautentycznych, lecz należy je całkowicie odrzucić jako niedorzeczne i bezbożne
Jak widać, kanon Nowego Testamentu nie spadł z nieba ani też nie został żadnym autorytetem zewnętrznym narzucony, ale sam się stopniowo wyłaniał spośród wielu pism apostolskich i pseudoapostolskich, które przechodziły swoistą weryfikację w Kościołach. Musiało minąć jeszcze kilkadziesiąt lat, by Kościoły wypowiedziały się na temat kanonu oficjalnie na lokalnych synodach. Pierwszy dokument synodalny ze Wschodu pochodzi z Laodycei (obecnie zachodnia Turcja) z ostatnich dziesięcioleci IV wieku (nie da się go datować precyzyjniej), natomiast na Zachodzie opublikowano takowy na synodzie w Rzymie w 382 roku.
Nie tylko jednak Pismo Święte przejęli chrześcijanie od Żydów aleksandryjskich, ale również niektóre pojęcia teologiczne i sposób interpretacji Pisma. W Aleksandrii Żydzi mieli własne szkoły, ale chodzili też do greckich, gdzie główną lekturą były epopeje Homera: Iliada i Odyseja. Na tych tekstach dzieci uczyły się czytać, dowiadywały się z nich o bogach, historii, polityce, obyczajach i w ogóle o życiu. Żeby jednak te mityczne opowieści nadawały się do nauczania wszystkiego, trzeba było założyć, że Homer, pisząc je, miał na myśli znacznie poważniejsze sprawy, niż mogłoby to wynikać z pobieżnej lektury. Uważano, że Homer pisał alegorycznie, to znaczy pod błahymi nieraz opowieściami ukrył głębszy sens, który należało odkryć. Tego właśnie uczono w greckich szkołach, począwszy od III wieku przed Chrystusem. Aleksandryjscy wykształceni Żydzi tę samą metodęzastosowali do Pisma Świętego.
Najuczeńszy z nich był Filon zwany Aleksandryjskim, urodzony w drugim dziesięcioleciu p.n.e., a zmarły po roku 41 naszej ery. Pozostawił wiele dzieł, w których wyjaśnia Pisma tak, jak nauczył się wyjaśniać Homera, czyli alegorycznie. Nie wystarczy, jego zdaniem, pozostać przy samych historiach biblijnych, ale trzeba się potrudzić, by odkryć głębszy sens mówiący o Bogu i sprawach wiecznych.
Od Filona bierze zatem początek aleksandryjska szkoła egzegetyczna, rozwijana następnie przez chrześcijan i twórcza aż do końca IV wieku. Komentarz Filona do Księgi Rodzaju okazał się bardzo cenny dla chrześcijańskich teologów. Filon połączył w nim egzegezę alegoryczną Pisma i koncepcje filozoficzne szkoły platońskiej, wypracowując pojęcia, którymi posłuży się teologia następnych stuleci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz